Jacek Komuda zadaje to pytanie już na samym początku swojej książki snując gawędę, kreśląc literacki pejzaż Pierwszej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, który czytelnika od pierwszych stron dosłownie wgniata w fotel. Nie mniejsze emocje wywołuje opisując akt kapitulacji w 1794 roku, ostatniego naczelnika powstania kościuszkowskiego Tomasza Wawrzeckiego przymuszonego wraz z prezydentem stolicy Ignacym Zakszewskim do powrotu do Warszawy przed oblicze Aleksandra Suworowa. Jak to się stało i jak to tego doszło, że w 176 lat wszystko runęło i co do tego doprowadziło – to pytania, na które autor poszukuje odpowiedzi prowadząc niesamowitą opowieść o naszych kulturowych korzeniach.
Od 1618 roku, kiedy zawarto Rozejm w Dywilinie, Rzeczpospolita Obojga Narodów osiągnęła szczyt swej potęgi. Posiadała największą powierzchnię w swoich dziejach – niemal milion kilometrów kwadratowych i stała, w tym momencie, u szczyt swoich regionalnych możliwości by w 1733 roku, po śmierci króla Augusta II Mocnego przeżyć szok kiedy to Rosja, Austria i Saksonia podjęły pierwszą zbrojną interwencję przeciw legalnie wybranemu królowi Stanisławowi Leszczyńskiemu i wkroczyły osiemdziesięciotysięcznym rosyjskim korpusem wojskowym do Polski, by na terenach podwarszawskiej Pragi przeprowadzić elekcję na nowo i obsadzić w jej wyniku na polskim tronie Augusta III Sasa według własnej, a nie szlacheckiej woli. I my nie mogliśmy nic z tym zrobić. Był to moment tak szokujący, że można go przyrównać do sytuacji, gdyby dziś Rosjanie zajęli nam Białystok i Przesmyk Suwalski a my nic byśmy nie zrobili, protestując jedynie i składając petycje do prezydenta Putina na wzór regimentarza Michała Serwacego Wiśniowieckiego, który dowodził trzydziestotysięczną armią litewską i który w reakcji na wejście wojska rosyjskiego, mógł tylko złożyć pisemną „protestancję” wobec tego faktu obcej przemocy. Słabość militarna upadającej Rzeczpospolitej stał się momentem uświadamiającym wszystkim, że koniec jest bliski. Od tego momentu poprzez 1772, kiedy to dokonano pierwszego rozbioru, Polacy nieustannie podejmowali próby reform i naprawy swojego konającego państwa. Rzeczpospolita nadrobiła lata opóźnień i bezładu w kwestii finansowania armii. W 1775 roku sejm rozbiorowy powiększył wojsko do 30 tysięcy, a Sejm Wielki w 1789 roku – do 100 tysięcy. Jak podkreśla autor komisjom wojskowym udało się przezwyciężyć problemy związane z rekrutacją, wprowadzeniem poboru i wyekwipowaniem wojska, z jakimi borykały się wcześniej władze rosyjskie, szwedzkie, pruskie i austriackie. I choć Króla Stanisław August Poniatowski przyczynił się i doprowadził do uchwalenia Konstytucji III Maja (by za chwilę podeptać największe dzieło swojego życia i poddać się woli Carycy Katarzyny przystępując do konfederacji targowicy) był tylko w tym wszystkim jeden kłopot… wszystkie te reformy przeprowadziliśmy o 90 lat za późno. Książka Jacka Komudy uświadamia, że dla ludzi tamtej epoki był to proces niezwykle złożony i z pewnością rozciągnięty w czasie. Powolny upadek stał się częścią doświadczenia kilku pokoleń, ale dramat narodowej tragedii odcisnął na zawsze piętno w naszej psychice i pozostaje w pamięci naszej zbiorowej świadomości po dziś.
Jacek Komuda jest gorącym zwolennikiem tezy, że nasi przodkowie stworzyli coś więcej niż tylko państwo, stworzyli odrębną cywilizację ze swoją własną kuchnią, strojami, architekturą i kulturą. Ale przede wszystkim jej kamieniem węgielnym była wolność jako coś co budowało i buduje naszą wspólnotę i wokół której zbudowana była cała koncepcja ustrojowa. Tak jak państwa nas otaczające rozwijały się przez model absolutyzmu (na Zachodzie) i zamordyzmu (na Wschodzie) tak Rzeczpospolita Obojga Narodów, która powstała w 1569 roku łącząc Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie, rozwinęła się przez tradycję republikańską, która nakazywała naszym przodkom szanować wolę każdego jej przedstawiciela. Książka Jacka Komudy to opowieść o tym jak stworzony świat unikatowej w skali Europy wolności, kultury i potęgi, został roztrwoniony przez swoich dumnych obywateli.
Jak bardzo podobne były podstawy ideowo prawne tworzące naszą pierwszą ojczyznę, uświadamia Komuda porównując zapisy współczesnej Konstytucji RP, tej z 1997 roku, do Artykułów henrykowskich określających przywileje wolności obywatelskiej i konkludując, że współczesna Konstytucja nie różni się tak bardzo w swoich ramach i zapisach od tamtych praw. Artykuły henrykowskie z 1573 roku tworzyły podstawę ustrojową Rzeczpospolitej Obojga Narodów na długo przez Konstytucją III Maja. Jacek Komuda opisuje specyfikę kraju, który był czymś więcej niż tylko kolejnym królestwem, ale formą zbliżoną, w swoim zamyśle, do czegoś na kształt dzisiejszej koncepcji Unii Europejskiej. Jako przykład podaje historię, kiedy to próbowano rozszerzać rozwiązania prawne i zastosować w praktyce koncepcje połączenia Rzeczpospolitej Obojga Narodów oraz Wielkiego Księstwa Moskiewskiego w jeden organizm oferując przywileje wolności oraz prawa bojarom. Moskwa odrzuciła propozycję nie mniej warto przypomnieć jej szczegóły i okoliczności.
W 1600 roku w Moskwie zjawiło się reprezentacyjne polskie poselstwo pod przewodnictwem kanclerza wielkiego litewskiego Lwa Sapiehy. Na Kremlu nie rządzili już Rurykowicze – starożytna ruska dynastia wymarła wraz ze śmiercią schorowanego (chorego umysłowo) cara Fiodora dwa lata wcześniej. Władzę w Rosji przejął dawny wielkorządca i zaufany Iwana Groźnego – Borys Godunow. To właśnie jemu oraz bojarom przedłożono niezwykłą propozycję: unię Rzeczypospolitej Obojga Narodów z Moskwą, na wzór tej zawartej w Lublinie w 1569 roku między Polską a Litwą. Planowana unia zakładała wspólną politykę zagraniczną, zjednoczone siły zbrojne i flotę, a także swobodę wyboru miejsca zamieszkania i możliwość zawierania mieszanych małżeństw przez obywateli obu państw. Religie – katolicyzm i prawosławie – miały zostać zrównane w prawach. Władcy nowego organizmu państwowego nosiliby podwójne korony jako symbol jedności. Zygmunt III Waza i Borys Godunow mieli zachować swoje trony, a dopiero po śmierci jednego z nich władzę nad całym obszarem objąłby wspólny monarcha – pan Warszawy i Moskwy.
Aby zrozumieć śmiałość tej koncepcji z perspektywy dzisiejszej i powody, dla których warto dziś przypomnieć tę historię, warto sięgnąć po książkę Jacka Komudy. Autor barwnie opisuje ogrom ówczesnego państwa, ukształtowanego po Unii Lubelskiej — jego kulturową różnorodność oraz skalę terytorialną, obejmującą niemal wszystkie obszary, które dziś tworzą Europę Wschodnią. Autor podkreśla, że takim organizmem nie można było rządzić w sposób zamordystyczny, opisuje „tygiel ludów: inflancko-niemieckiego, żmudzkiego, litewskiego, ruskiego, Kozaków zaporowskich, Tatarów, Turków, Ormian, Greków, Żydów, Niemców i Olędrów, Francuzów i Szkotów, Irlandczyków i Węgrów, Szeklerów, Hucułów, Łemków, Bojków, Mołdawian i Wołochów a przede wszystkim – Polaków i Litwinów. Rzeczpospolita podzielona była na cztery wielkie prowincje: wielkopolską, małopolską, litewską i inflancką. Oba państwa tworzyły federację miały wspólnego króla, wspólny sejm, herb, wspólną monetę i politykę zagraniczną. Odrębne były skarby oraz wojska wraz z ich dowódcami – hetmanami litewskimi i koronnymi.” Komuda podkreśla, że przez cały czas jej istnienia elity litewskie i ruskie, szlachta i mieszczaństwo, ulegały powolnej polonizacji. Jednak elementem spajającym Rzeczpospolitą były prawa i przywileje stanu szlacheckiego, wspólna wolność szlachecka, wspólne prawo głosu, wolność wyznania i sumienia, wspólnota interesów oraz wspólnota zagrożenia. I był to projekt polityczny, który rozwijał się raczej poprzez model inkorporacyjny a nie przez podboje czego dowodem była propozycja kanclerza wielkiego litewskiego Lwa Sapiehy przedłożona na Kremlu w 1600 roku w imieniu Rzeczypospolitej.
Po 1618 roku Rzeczpospolita już tylko się kurczyła. U schyłku stulecia, po pokoju w Karłowicach z miliona km kwadratowych kurczy się do ok. 740 tysięcy. Do końca XVIII wieku znikła z mapy Europy, wymazana została nie tylko pamięć o niej, ale i jej nazwa. Komuda podkreśla, że pamięć złowrogich rozbiorów rozdziera serca nie tylko rozmiłowanych w historii Polaków, ale również coraz częściej współczesnych Litwinów, Białorusinów i niektórych Ukraińców.
Komuda próbuje odpowiedzieć na stawiane na początku książki pytania: „jak straciliśmy to wszystko? Jak to się stało, że upadło tak wielkie, dumne i potężne państwo? Państwo zadziwiające świat swoimi wolnościami i kulturą. Państwo sławne z wielkich królów, dumnych hetmanów, skrzydlatych husarzy, pałaców i dworków. Państwo, które stworzyło własny styl życia, modę i cywilizację.” Odpowiedź jest bardzo potrzebna w dzisiejszych czasach. Zrozumienie mechanizmu, splotu i sekwencji czynników i wydarzeń, które do tego doprowadziły może stać się dziś dla nas kluczową wiedzą w poszukiwaniu próby zbudowania naszej strategii na przetrwanie czasów, w których żyjemy oraz potrzeby zreformowania naszej współczesnej Polski, która czuje się spadkobiercą tamtej dawnej Rzeczpospolitej. Bez wiedzy, pamięci i analizy przyczyn upadku Pierwszej Rzeczpospolitej będzie nam trudno przekazać kolejnym pokoleniom wskazówki i wytyczne jak postępować, aby historia się nie powtórzyła.
Jesteśmy dziś w lepszej sytuacji niż była Rzeczpospolita w XVIII wieku podkreśla autor. To również wynika z jego książki. Ale nie możemy nie starać się dążyć do wyjaśnienie tej historycznej lekcji, która płynie z upadku dawnego państwa. Niech nie zwiodą nas proste odpowiedzi suflowane przez wiele lat naszej młodości w szkole czy narracja mająca swoje źródła w piszących je państwach byłych zaborców, którzy chętnie przerzucili całość odpowiedzialności za dokonane przez siebie czyny w XVIII wieku na utrwalone stereotypy o warcholstwie i głupocie szlachty. Z pewnością książka Jacka Komudy pomoże nam w tym procesie i przybliży w znacznym stopniu do rozszerzenia wiedzy na to zagadnienie. Sam autor kończy książkę słowami: „Wszystko co napisałem w tej książce, uczyniłem abyśmy my, Polacy, uniknęli tego losu, tego ostatniego aktu desperacji, kiedy w małym miasteczku zakończyła się egzystencja władz kraju, który dał światu tolerancję i równość wobec prawa, trzecią lub drugą konstytucję, który zadziwił Europę bogactwem. Aby nasza Polska nie skończyła jak tamta, pierwsza, bo historia zawsze lubi się powtarzać”.
W mojej opinii Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą jest zdecydowanie najlepszą książką tego ostatniego Sarmaty naszych czasów. Jacek Komuda to twórca, który nie tylko snuje gawędę, od której po prostu nie można się oderwać, ale i przybliża czytelnikom zapomniane karty polskiej historii dzięki którym możemy przypomnieć sobie kim byliśmy a przez to pomaga w znalezieniu odpowiedzi na kluczowe pytanie: kim chcemy być?
—
Jacek Komuda to polski pisarz, specjalizujący się w literaturze historycznej oraz fantastycznej. Jego twórczość nierzadko porównywana jest do powieści Henryka Sienkiewicza, choć Komuda prezentuje znacznie bardziej realistyczne oblicze dawnej Polski. Jednym z jego ważniejszych cykli jest seria o Bohunie, w tym m.in. powieść Bohun, będąca alternatywną wersją wydarzeń znanych z Ogniem i mieczem ale też czytelnicy znają go z historii przygód zabijaki Jacka Dydyńskiego będącego bohaterem powieści Diabeł Łańcucki i Samozwaniec. Jego powieści cechuje żywy język, bardzo dynamiczna akcja oraz dbałość o detale epoki, co stało się jego znakiem rozpoznawczym i przysporzyło mu grono wiernych czytelników.
Oprócz literatury powieściowej, Komuda jest także autorem książek historycznych takich jak Sztuka wojenna Kozaków Zaporowskich 1591 – 1638, o której sam mówił, że jest dziełem jego życia. To w niej wziął na warsztat historię wojskowości Pierwszej Rzeczpospolitej. Dla miłośników historii to prawdziwa intelektualna uczta, dzięki której możemy poznać przyczyny dla których była ona niepokonaną potęgą w starciu z Kozakami jak również zrozumieć przyczynę jej późniejszych upokarzających klęsk, które przyczyniły się i zapoczątkowały procesu jej upadku.
Adam Juhanowicz
Wieloletni manager i analityk, właściciel firmy konsultingowej specjalizującej się w pracy nad budową kultury bezpieczeństwa oraz wsparcia zespołów odpowiedzialnych za kluczowe projekty strategiczne. Autor codziennego newslettera informacyjno–analitycznego GeoRADAR, zawierającego przegląd ważnych informacjami ze środowiska bezpieczeństwa, mających wpływ na biznes o znaczeniu globalnym (Świat), regionalnym (Europa), lokalnym (Polska), (adam.juhanowicz@hankworker.com)
Rozejm w Dywilinie – zawarty w grudniu 1618, kończący wojnę moskiewską trwającą od 1609, będącą następstwem dymitriad. W jego wyniku Wielkie Księstwo Litewskie odzyskało ziemię smoleńską po 105 latach przerwy, zaś Korona Królestwa Polskiego uzyskała ziemię czernihowską i siewierską. Car Michał I Romanow zrzekał się tytułów księcia czernihowskiego, siewierskiego, smoleńskiego oraz inflanckiego. Uzgodniono wymianę jeńców. Drażliwą kwestię zrzeczenia się pretensji do tronu carskiego przez królewicza Władysława pominięto, pomimo nalegań strony rosyjskiej. Nie ujęto również w porozumieniu postulatów Rosjan dotyczących zwrotu łupów wywiezionych z Kremla. Warunki rozejmu odzwierciedlały aktualny stosunek sił obu stron. Rzeczpospolita uzyskała nabytki terytorialne (Smoleńszczyzna, Czernihowszczyzna i Siewierszczyzna), ale w praktyce okazało się, że nie jest zdolna do dalszej ekspansji na wschodzie.
Artykuły henrykowskie – polsko-litewskie akty prawne sformułowane w czasie bezkrólewia po śmierci Zygmunta II Augusta, spisane na sejmie elekcyjnym 1573 roku, którego głównym zadaniem było wybranie monarchy. Były pierwszą prawdziwą de facto Konstytucją określającą ramy prawne i sposób obradowania Sejmu, zawierającymi najważniejsze uregulowania dotyczące sprawowania władzy w państwie oraz określały stosunki między sejmem walnym a monarchą. Był to zbiór przepisów prawnych, których przestrzegać musiał każdy król Rzeczypospolitej (będący równocześnie Wielkim Księciem Litwy) wybrany w drodze wolnej elekcji. Poprzez podpisanie tych artykułów król uzależniał się od szlachty. Wraz z pacta conventa stanowiły podstawę ustroju Rzeczypospolitej w dobie wolnych elekcji. Nazwa pochodzi od imienia pierwszego władcy, który musiał ten dokument podpisać, by wstąpić na tron – Henryka Walezego.
Traktat w Karłowicach – traktat pokojowy podpisany 26 stycznia 1699 w Karłowicach. Kończył wojnę pomiędzy państwami Ligi Świętej, w skład której wchodziły Państwo Kościelne, Republika Wenecka, Austria (formalnie jako Święte Cesarstwo Rzymskie), Rzeczpospolita Obojga Narodów i Carstwo Rosyjskie a Imperium Osmańskim i jego lennikami, głównie Chanatem Krymskim.
Najnowsze komentarze