„Europa. Najpiękniejsza opowieść” to najnowsza książka Marcina Libickiego opisująca cywilizację której kultura, nauka, gospodarka i polityka osiągnęły niespotykane nigdzie indziej bogactwo. Temu właśnie, niewielkiemu w skali świata, obszarowi była poświęcona debata w Galerii Delfiny na warszawskim Powiślu.

Początkiem wielkiej przyszłości europejskiej był V wiek, spotkanie Germanów i chylącego się ku upadkowi antycznego świata ze schrystianizowaną już tradycją Grecji i Rzymu. Poszukiwanie prawdy oraz biblijny nakaz podporządkowania sobie ziemi były niezbędne do osiągnięcia późniejszych sukcesów. Po dołączeniu irlandzkich Celtów, Węgier Madziarów oraz Polski Słowian na milionie kilometrów kwadratowych został odciśnięty europejski ślad, który rozświetlił przyszłość Europy stawiając przed nią świat otworem.

W debacie prowadzonej przez redaktora Piotra Semkę poza autorem książki „Europa. Najpiękniejsza opowieść” Marcinem Libickim, wziął też udział polski historyk i polityk – Marek Jurek.

Fragment „Europa. Najpiękniejsza opowieść” Marcina Libickiego

Na długiej osi historii między biegunami tyranii i chaosu wolność w cywilizacji zachodniej zajęła wyjątkowo ważne miejsce. W znacznym stopniu tę cywilizację stworzyła. Cywilizacja zachodnia, cywilizacja europejska, a może najtrafniej: cywilizacja łacińska dała Europie pozycję w historii zupełnie wyjątkową i nieporównywalną z historyczną przygodą jakiegokolwiek innego regionu świata. Europejska sztuka, kultura, prawo, gospodarka, nauka, a w konsekwencji i polityka odcisnęły nieodwracalny ślad na obliczu całego świata.

Jesteśmy dziś świadkami przyspieszonych przemian cywilizacyjnych. Korzeni tych przemian możemy szukać w odleglejszej przeszłości, ale bez wątpienia to nowa wizja wolności, jaką zaproponowało oświecenie, wpływała najsilniej przez ostatnie 200 lat i nadal wpływa na bieg historii. Dawna wolność służebna ustąpiła miejsca nowemu pojęciu wolności, wolności absolutyzowanej coraz bardziej, a polityczny, demokratyczny wymiar tej wolności w coraz większym stopniu uniezależnia ją od moralnych zasad wyznawanych w poprzednich stuleciach. Ryzyko, jakie stąd wynika, było i jest dostrzegane przez obserwatorów ludzkiej sceny — przed blisko 200 laty Alexis de Tocque­ville zarzucił demokracji obalanie wszelkich autorytetów i kult miernoty; przed stu laty książę Eustachy Sanguszko mówił o nieustannym uświadamianiu ludowi jego rzekomych krzywd i rzekomych praw, a nieco później Ortega y Gasset zauważył, iż demokracja zmienia społeczeństwo w masę, która jak rozkapryszone dziecko uważa, że mu się wszystko należy. Najważniejsze jest niewątpliwie ostrzeżenie papieża Jana Pawła II — demokracja bez wartości staje się totalitarna.