Oczekuj najlepszego, ale przygotuj się na najgorsze – wszyscy znamy tę ważną regułę. Mam jednak wrażenie, że żyjemy dokładnie na odwrót. Pomimo złych prognoz i alarmów wciąż nie jesteśmy przygotowani na najgorsze, chociaż dramatyczny wzrost zachorowań na depresję świadczy o tym, że spodziewamy się właśnie tego. Pandemiczny impas, w którym tkwimy ciągnie w dół nie tylko nasze nastroje, kondycję fizyczną i finansową, ale również całą gospodarkę – mówi Natalia Witkowska, redaktor naczelna portalu RaportCSR.pl, którego wydawcą jest Fundacja im. XBW Ignacego Krasickiego.

Dzięki uprzejmości redakcji Home&Market publikujemy cały felieton Natalii Witkowskiej.

Obecna sytuacja pandemiczna to coś więcej niż zwykły kryzys. To odcinanie więzi międzyludzkich separacja i życie w sposób, do jakiego nie zostaliśmy stworzeni. Człowiek jako stworzenie stadne potrzebuje innych ludzi do twórczego, spełnionego życia. Nie jestem pewna czy jako społeczność jesteśmy gotowi do przeniesienia wszystkich tych potrzeb do strefy online.

Dożyliśmy czasów, w których filmy SF ogląda się jak obyczajowe, a te fabularne z ludźmi witającymi się uściskiem w pracy – jak SF… Strategia pandemiczna, którą podąża większość krajów (w tym Polska), to eksperyment na żywym organizmie. To jak szybko się zakończy zależy jednak od nas wszystkich… Od dyscypliny i zaangażowania, ale przede wszystkim od odpowiedzialności.

Nie wiem czy kiedykolwiek wrócimy do tzw. Normalności. Być może zapowiadane kolejne pandemie sprawią, że życie jakie znaliśmy będziemy oglądać tylko na filmach. Jednak ta nowa rysująca się rzeczywistość nie musi i nie powinna pozbawić nas człowieczeństwa. Nie możemy zamykać się na drugiego człowieka i jego potrzeby. Relacje z innymi określają nas i kształtują naszą dojrzałość emocjonalną. Pozbawione tego dzieci i nastolatki wejdą w dorosłość jako osoby społecznie niedojrzałe, a może nawet nieprzystosowane. Dorośli zamknięci w mieszkaniach, pozbawieni dostępu do siłowni i możliwości wypoczynku stracą motywację do pracy i samorozwoju. Skutkiem tego będzie i tak przeciążony system opieki zdrowotnej, chociaż nie z powodu koronawirusa….

Chcę wierzyć, że pandemia skończy się jak najszybciej, ale brakuje mi przekonania, że jesteśmy przygotowani na najgorsze. Większość działań to doraźne zamykania wybranych sektorów gospodarczych i samoizolacja. A co jeśli pandemia zostanie już z nami na zawsze? Jeśli co roku będziemy mogli zaszczepić tylko część ludzi, najbardziej narażonych na kontakt z wirusem?

Jestem przekonana, że warto rozważyć ten wariant i przestać udawać, że pandemia niedługo się skończy. Zamiast zamrażania gospodarki trzeba przygotować plan funkcjonowania wszystkich branży w nowej rzeczywistości. Siłownie mogą działać w reżimie sanitarnym, branża turystyczna również. Co więcej będzie to o wiele bezpieczniejsze bo wyeliminuje obserwowane ostatnio szturmy turystów, dla których potrzeba wyjazdu jest cenniejsza niż zdrowie…

Jeśli będę mogła wyjechać, pójść na siłownie, a moje dzieci do szkoły – nawet jeśli nie 5 dni w tygodniu, przestrzeganie zasad reżimu sanitarnego będzie o wiele łatwiejsze. Większość z nas będzie stosowała się nawet do rygorystycznych zaleceń, jeśli będzie to dawało szansę na zdrowe, spełnione życie. Do tego motywacja będzie daleko większa niż w obecnej sytuacji. Społeczeństwu potrzebna jest marchewka zamiast kija. A jeśli nie da się go wyeliminować, to niech ta marchew choć wisi na końcu…

Natalia Witkowska, redaktorka naczelna RaportCSR.pl
źródło: Home&Market