Zrzeszać się czy spokojnie czekać na zmianę cyklu? Pozbyć się złudzeń? A może po prostu robić swoje? – takie recepty na likwidację socjalizmu rozważali uczestnicy debaty blogerów WEI, która odbyła się 3 lipca w Świetlicy Wolności w miejscu symbolicznym, czyli dawnym budynku KC PZPR. Debata była połączona z promocją książki Jerzego Wysockiego „Głos cynika. Terapia liberalna” stanowiącej zbiór jego felietonów publikowanych na stronach WEI oraz blogu Wprost. Patronem książki jest Fundacja XBW.
Prowadzący debatę Jerzy Wysocki zaczął od diagnozy, że socjalizm w Polsce można zobrazować sinusoidą, która gwałtownie spadała po 1989, aby w ostatnich czterech latach zanotować nagły wzrost. – Mamy nawrót choroby, która przejawia się redystrybucją, nacjonalizacją, zwiększonymi transferami socjalnymi. Ale ten socjalizm się ludziom bardzo podoba – zauważał publicysta. Jego zdaniem w ostatnich latach powstał „homo plus” – obywatel uzależniony od „socjalu”. Czy jest więc szansa na odwrócenie tych tendencji? Inicjatywy liberalne padły – konstatował autor „Głosu cynika”, szacując elektorat anty-socjalny na ok. 20%.
Tomasz Wróblewski, prezes WEI, miał prostą receptę – nic nie robić. Socjalizm sam się unicestwi, czego skrajnym przykładem jest Wenezuela – przekonywał. Wskazywał na typowy cykl – w latach tłustych pojawiają się tendencje do rozpuszczania elektoratu. W latach chudych wracają tendencje liberalne. – Wolny rynek jest ustrojem konsumenta, nie producenta. Kapitalizm służy wykańczaniu się przedsiębiorców nawzajem. Tylko niezadowolenie społeczne, wzrost cen i spadek dochodów mogą zagrozić socjalizmowi – konkludował prezes WEI.
Łukasz Warzecha przyznał się do pesymizmu. Przypomniał, jakim eufemizmem określił tendencje socjalistyczne swojej partii Jarosław Kaczyński – „my po prostu jesteśmy empatyczni”. Zdaniem dziennikarza DoRzeczy, Mateusz Morawiecki, który miał być liberalnym mesjaszem, stał się Gierkiem 2.0. – Na wolnym rynku idei socjalizm wygrywa, zabierając wolność w zamian za obietnicę, że będzie lepiej – mówił Warzecha. Jedyna rada jaką miał dziennikarz wyrażona była na jego koszulce: Ora et labora – módl się i pracuj. Tłumacząc na język współczesny: trzymaj się wartości i pracuj. Czyli rób swoje.
Modlitwa jest potrzebna, bo przeciwnik jest potężny – odpowiadał Dariusz Matuszak wskazując na globalny trend, który rozciąga socjalizm daleko poza paradygmat gospodarczy. Socjalizm jest ideologią totalitarną ubraną w szaty szlachetności, stadium przejściowym do komunizmu – przekonywał publicysta – Nie możemy być naiwni. Trwa powolne gotowanie żaby i stopniowe przesuwanie granic ingerencji w każdą dziedzinę naszego życia, łącznie z kuchnią, skąd ma być wyeliminowane mięso. – Dlatego Tak, modlę się o to, by Trump wygrał reelekcję, Salvini przejął całkowicie władzę we Włoszech, Wielka Brytania ostatecznie opuściła Unie i odniosła sukces – to da nadzieję na choćby spowolnienie postępów socjalizmu – przekonywał. Recepta pozytywna? Nie ustępować ani o krok, przeciwstawiać się, krytykować, oponować – podobnie na NRA w USA w sprawach dostępu do broni.
Podsumowując dyskusję Jerzy Wysocki wskazał na raczej pesymistyczny ton wszystkich wypowiedzi – Jeżdżę na wakacje na granicę polsko-białorusko-ukraińską. Pod Włodawę. Nie dlatego, że tam jest fajnie, tylko dlatego że niefajnie – mówił autor „Głosu Cynika” – to cenny poligon do obserwacji społecznych. Ponad połowa populacji wyjechało stamtąd w ostatnich dekadach. Rozmowa z mieszkańcami i wczasowiczami za 500 plus nie daje nadziei – nie chcą żadnej wolności tylko pieniędzy od państwa. Pozostaje wierzyć, że środowiska wolnościowe znajdą wspólny mianownik i nie będą nim ideologiczne spory o transwestytów – podsumował autor „Głosu cynika”.
Najnowsze komentarze