Czy może być coś słodszego, bardziej ujmującego, przemawiającego do serca niż biedne zwierzątka? Najlepiej posiadające jakiś rodzaj futra lub przynajmniej sierści (genetyczne uwarunkowania każą wówczas patrzeć na nie człowiekowi z większą przychylnością – wąż sprawdza się słabo). A już szczególnie, gdy są skrzywdzone przez los, porzucone przez właścicieli (to pieski) lub czekają na transport do rzeźni (to koniki).

Łukasza Warzecha /dziennikarz, publicysta, komentator polityczny

Mimo wszystko dzieci też robią wrażenie i również chwytają za serce oraz sumienie. Dzieci chore, czekające na leczenie, niemające szans na operację w Polsce, ewentualnie dzieci bez rodziców lub dzieci zdolne, ale zbyt biedne, żeby swoje zdolności realizować.

Jakieś szanse mają jeszcze organizacje pozarządowe wplecione w nasz coraz głębszy i gwałtowniejszy polityczny spór. Największe – te, które uderzają we władzę, nieco mniejsze te, które władzę popierają, ale tych jest po prostu mniej i chyba zawsze będą mieć mniejsze powodzenie. Wszak ludzie nie bardzo widzą potrzebę, żeby dodatkowo wspierać rządzących w danym momencie, skoro już na nich zagłosowali.

Te trzy kategorie dominują w kwietniowej rywalizacji o pieniądze podatników z jednego procenta. Jest o co, bo w ciągu 17 lat funkcjonowania tego rozwiązania systematycznie powiększała się liczba osób z niego korzystających oraz sumy, przekazywane organizacjom zakwalifikowanym jako OPP – organizacje pożytku publicznego. O który to status wcale nie jest tak łatwo, a mimo to ma go dzisiaj około 10 tys. organizacji. W 2020 r. do OPP przepłynęło dzięki jednemu procentowi już ponad 900 mln zł. Jak dalej będzie to wyglądało – zobaczymy, bo kryzys epidemiczny może się odbić na wpływach podatkowych, a co za tym idzie – także na jednym procencie.

Każdej z opisanych wyżej kategorii można by się bardziej szczegółowo przyjrzeć i zbadać, na ile uzasadnione jest dzielenie się z mieszczącymi się w niej podmiotami naszymi pieniędzmi. W mojej prywatnej klasyfikacji mistrzami manipulacji i oddziaływania na emocje są organizacje prozwierzęce. W przypadku dzieci będących w potrzebie mamy natomiast do czynienia z ogromem autentycznego nieszczęścia, pokazującym, w jak wielu sprawach polskie państwo abdykowało. Inna sprawa, że oczywiście i tam zdarzają się przekręty.

NGO-sy polityczne nie mają w tej rywalizacji łatwo, lecz temperatura sporu politycznego nakręca wsparcie i dla nich. Przy czym w tyle zostają te, które starają się nie ulegać pokusie nakręcania emocji i upierają się przy spokojnym analizowaniu rzeczywistości. A już szczególnie fatalnie, jeśli nie da się ich zakwalifikować do tego czy innego plemiona.

Lecz jeszcze dalej w tej kolejce po nasze pieniądze z podatków są OPP zajmujące się kulturą i sztuką. Z natury rzeczy nieodwołujące się raczej do tego rodzaju emocji, jakie serwują nam na co dzień media, ale do wrażliwości subtelniejszej, która dzisiaj w dużej mierze zanika. Można to porównać do sytuacji muzyki, o czym w książce „Muzyka jest ważna”, będącej oryginalnym projektem przygotowanym w Polsce, pisał zmarły na początku ubiegłego roku wybitny brytyjski konserwatywny filozof i publicysta sir Roger Scruton. Wszechobecny jazgot, wypełniający przestrzeń publiczną i udający muzykę sprawia, że u ludzi – zwłaszcza młodych ludzi – zanika wrażliwość niezbędna do tego, żeby usłyszeć złożoność muzyki prawdziwej. Ludzie przestali słyszeć melodię (w ścisłym sensie tego słowa, który Scruton w swojej książce definiuje), ponieważ ich uszy reagują już tylko na ordynarny jazgot.

To samo dotyczy emocji innego rodzaju niż muzyczne. Jak fundacja zajmująca się, dajmy na to, ratowaniem jakiegoś unikatowego zabytku architektury ma rywalizować z OPP, epatującą podatników zdjęciami zagłodzonego konia, któremu grozi transport do rzeźni? Ludzie po pierwsze reagują głównie na tego rodzaju emocjonalny „jazgot” właśnie, po drugie zaś – wyzbyci są w ogromnej mierze zdrowego krytycyzmu, który pozwalałby odfiltrować tego typu tanie manipulacje.

Im wyższą kulturą dana OPP się zajmuje, tym trudniej jej się przebić. Przy czym pojęcia wysokiej kultury nie należy tutaj mieszać z przedsięwzięciami sztuki współczesnej, które najzwyczajniej nie znajdują odbiorców gotowych je wspierać, ale z powodów politycznych są dopieszczane przez władzę. I to zjawisko sir Scruton w swoich tekstach opisywał.

Polacy, jak mieszkańcy innych krajów zwłaszcza Zachodu, zostaną nieuchronnie dotknięci skutkami finansowymi epidemii. Zbiedniejemy – z innych zresztą powodów także. Nie miejsce tutaj, żeby je opisywać i analizować. Tort jednego procenta do podziału prawdopodobnie się zmniejszy. Można też założyć, że ubożejący ludzie będą mniej skłonni do wspierania różnych dzieł na co dzień, poza rozliczeniem podatkowym, a jeśli już będą to robić, to wybiorą te przedsięwzięcia, które uznają za należące do kategorii spraw podstawowych. Wszak zdrowie, może nawet życie dziecka – dla innych: życie pieska czy konika – to ważniejsza kwestia niż koncerty muzyki klasycznej.

Z tych właśnie powodów namawiam wszystkich, którym kultura nie jest obojętna, a którzy ten tekst czytają, żeby wsparli OPP zajmujące się sztuką, a rywalizujące na bardzo trudnym polu o jeden procent. Wspominana tutaj książka Rogera Scrutona „Muzyka jest ważna” została po wielu trudnych bojach wydana w ubiegłym roku przez krakowską Fundację InCanto (częściowo jeszcze we współpracy z autorem) organizującą również, w jakże przecież ostatnio ciężkich okolicznościach, festiwal muzyki dawnej Musica Divina. InCanto, organizacja młoda, dopiero w tym roku zyskała status OPP. Działając regionalnie, walcząc o pieniądze na projekty naprawdę oryginalne, zmagając się z biurokracją obejmującą wszystkie NGO-sy, ta niewielka grupa szlachetnych ludzi (co zaświadczam, bo znam) naprawdę zasługuje na wsparcie. Tak samo jak wiele innych podobnych, zwłaszcza mniejszych i lokalnych, ale wielkich duchem i zaangażowaniem dzieł, promujących sztukę i kulturę.

Animalsi, hospicja, nawet think-tanki zajmujące się życiem publicznym poradzą sobie choć raz bez naszego jednego procenta. I tak większość właśnie je wybierze. Wesprzyjmy ludzi, działających na rzecz kultury. Choć ten jeden raz.