Zmarł Lech Jęczmyk, wybitny tłumacz literatury anglojęzycznej i rosyjskiej, znawca fantastyki, publicysta i eseista, nasz kolega oraz towarzysz wielu konwentowych wypraw. Człowiek wielobarwny i ciekawy pod każdym względem, którego życiorysem można byłoby obdzielić wielu ludzi.

We wspomnieniach o tych którzy odeszli często rozróżnia się działalność zawodową od strefy osobistych zainteresowań: „Prywatnie był pasjonatem…”. Otóż w przypadku Lecha Jęczmyka nie da się dokonać takiego rozróżnienia – u niego wszystko się splatało w jedność. Na przykład jako niegdyś utytułowany dżudoka był ochroniarzem ks. Jerzego Popiełuszki. Pod wpływem kapelana „Solidarności” nawrócił się na katolicyzm. „Byłem człowiekiem niewierzącym. Wszystko się zmieniło po męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki” – mówił. Wcześniej, wraz z nauką dżudo, interesował się religiami Dalekiego Wschodu, przedstawiał się też jako szanujący religię ateista. To oczywiście jedynie drobny przykład splatania się wszystkich nurtów tworzących życiorys Lecha Jęczmyka, które uzewnętrzniały się zarówno w jego twórczości, jak i w prywatnych rozmowach.

„Zmarł Lech Jęczmyk, wielki tłumacz literatury angielskiej, człowiek fascynujący, większy od samego siebie, wyznawca najdziwniejszych teorii spiskowych, wielki gawędziarz, dżudoka, który po dwunastu wódkach i siedmiu krzyżykach na karku na trzy razy od siebie młodszych prezentował techniki dżudo. Prawdziwy mensz” – pożegnał Jęczmyka na Facebooku pisarz Szczepan Twardoch, oddając wielobarwność i żywiołową umysłowość twórcy.

Przytoczmy tu jeszcze głos redakcji „Nowej Fantastyki”: „Z żalem informujemy, że wieku 87 lat zmarł Lech Jęczmyk – wybitny tłumacz i publicysta, znawca SF, długoletni redaktor »Fantastyki« i »Nowej Fantastyki«, a w latach 1990-92 jej redaktor naczelny. W jego dorobku znalazły się przekłady takich autorów jak m.in. Philip K. Dick, Joseph Heller, Kurt Vonnegut; redagował słynne serie antologii »Kroki w nieznane« i »Rakietowe szlaki«. Był pierwowzorem postaci Paula Barleya w komiksie »Funky Koval«. Za swój dorobek został odznaczony srebrnym medalem Gloria Artis”.

Czas jednak na garść podstawowych biograficznych informacji o Lechu Jęczmyku. Urodził się 10 stycznia 1936 r. w Bydgoszczy. Ukończył rusycystykę na Uniwersytecie Warszawskim, a na przełomie lat 50. i 60. pracował w bibliotece Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. W latach 1963-78 był kierownikiem Wydawnictwa Iskry, dla którego przygotował m.in. sześć tomów wspomnianej antologii „Kroki w nieznane”. Następnie kierował działem literatury anglojęzycznej w Spółdzielni Wydawniczej Czytelnik, w której prowadził serię literatury science fiction „Z kosmonautą”. W latach 90. był redaktorem naczelnym „Fantastyki”. W latach 80. był działaczem „Solidarności” Międzywydawniczej, redagował i rozprowadzał czasopisma podziemne, takie jak „BMW” czy „Sprawa”.

To jedynie część pól aktywności Lecha Jęczmyka i wycinek charakterystyki jego postaci, do której można dorzucić chociażby uwagę, że słynął z już rzadkiej sztuki ręcznego pisania swoich tekstów. W jego życiu odbija się, niczym w lustrze, nieprosta droga pokolenia, które dotknęła wojna i powojenne, skomplikowane dzieje. W późniejszych latach życia Jęczmyk oglądał świat z nasiąkniętą konserwatyzmem nieufnością, widząc w tzw. postępie zwiastuny nieuchronnego upadku. W ślad za rosyjskim filozofem Mikołajem Bierdiajewem określił to „Nowym Średniowieczem”. Zbiór prac poświęconych tym refleksjom wydał w książce pod tym właśnie tytułem.

Jeżeli ktoś chce poznać postać Lecha Jęczmyka bliżej, powinien sięgnąć po jego skrzącą się erudycyjnymi opisami a i też gawędziarskimi anegdotami autobiografię „Światło i dźwięk. Moje życie na różnych planetach”. „Lech Jęczmyk opowiada o swoim życiu i chyba nie muszę tu nikomu udowadniać, że jest on postacią, która swoim barwnym życiorysem mogłaby obdarzyć całą drużynę piłkarską i jeszcze coś smakowitego zostałoby dla trybun” – oceniła w recenzji Monika Stocka.

Z kolei, aby zapoznać się choćby z częścią twórczości dotyczącej samej fantastyki – i nie tylko fantastyki– wystarczy sięgnąć po jego książkę „Życie jako okręt oglądany od spodu”. Rozczytując się w rozważaniach, będziemy mieli już jednak świadomość, że na płynący po wodach naszego ziemskiego życia okręt Lech Jęczmyk spogląda teraz z innego, wyższego wymiaru.

Ignacy Krasicki, Arkadiusz Bińczyk